beGLOSSY - 2 boxy na Black Friday

beGLOSSY - 2 boxy na Black Friday

beglossy recenzja pudełek

Jakoś nie jestem typem osoby, którą kręcą duże wyprzedaże i walka o najtańszy towar z półek sklepowych. Choć same zakupy są dla mnie przyjemnością, to nie takie kiedy trzeba przpychać się w gęstym tłumie innych poszukiwaczy skarbów :D. Dlatego też, jeśli planuję jakiś zakup, szukam prezentu itp. staram się wybierać do galerii handlowych w tygodniu, zwłaszcza w okresach świątecznych. Często też wybieram opcję zakupów przez internet. Szał wyprzedaży czarnego piątku zapanował w tym roku i w moim mieście, a ja nie planowałam brać w nim czynnego udziału. Choć gdybym zapewne potrzebowała jakiegoś droższego produktu, w ten dzień dostępnego w o wiele korzystniejszej cenie, pewnie nie omieszkałabym się skorzystać.

Mimo postanowieniu niewydawania ostatków wypłaty w ten dzień o godzinie 23.40 weszłam na stronę beGLOSSY, aby z ciekawości zorientować się w cenach prenumeraty boxów kosmetycznych, gdyż od pewnego czasu chodził za mną pomysł skorzystania z ich oferty. I wtedy ku moim oczom okazała się naprawdę ciekawa okazja Black Friday'owa. Polegała ona na tym, że jeśli zamówiło się minimum 2 pudełka, zyskiwało zniżkę -40% na każde z nich. Jako, że promocja trwała jedynie do godziny 00:00 tego dnia, musiałam działać szybko no i jak widać na załączonych obrazkach, udało mi się zdążyć.

Dzisiaj dzielę się z Wami zawartością pudełek, które dotarły do mnie w zeszłym tygodniu. Są to pudełka z minionych edycji, więc część z Was może znać już ich zawartość:

oraz

pudełka beglossy blog opinia

Zawartość pudełka - Happy Colors
beglossy box Happy Colors
źródło: http://www.beglossy.pl/beauty/beglossy-happy-colors

Spośród widocznych powyżej produktów jedynie balsam Uriage był w miniaturowej wersji i to dość małej, reszta kosmetyków to pełnowymiarowe produkty. Limonkowo-pastelowy lakier z NeoNail jest bardzo ładny i będzie czekać na swoją kolej, gdy nadejdą wiosenne dni. Najbardziej zaintrygował mnie krem barierowy marki Nidiesque, przeznaczony dla skóry z alergią na nikiel. Sama u siebie nie zauważyłam, abym dotąd miała tego typu problem, więc nie do końca wiedziałam, czy ten produkt w ogóle mi się przyda. Jednak po przeczytaniu jego specyfikacji i różnych opinii na jego temat w internecie, zrozumiałam że może być on stosowany również jeśli nie mamy takiej alergii, do tego dobrze sprawdza się w formie bazy pod makijaż. Sama jeszcze nie wypróbowałam jego działania, ale jeśli się u mnie sprawdzi to chętnie umieszczę recenzję tutaj na blogu.

Zawartość pudełka - Ready to GO!
beglossy box ready to go
źródło grafiki: http://www.beglossy.pl/beglossy-ready-to-go

W drugim pudełku znalazły się kosmetyki w serii bardziej wyjściowo-wieczorowej. 1 - Matte Lipstick Golden Rose - w moim pudełku odcień pomadki z Golden Rose, jest taki sam jak na zdjęciu powyżej, 2 - cień do powiek MIYO , przypadł mi w kolorze czarnym, czarnym jak węgiel, no ale pewnie kiedyś się przyda :P 3 -  Barnangen, Balsam All Over Rescue Body Balm - najbardziej zadowolona jestem z balsamu szwedzkiej marki Barnangen, który już zaczęłam używać i bardzo przypadł mi do gustu, jeśli nic się nie zmieni to z pewnością zaopatrzę się w kolejny po zdenkowaniu tego egzemplarza :), 4 - NeoNail lakier hybrydowy - u mnie w kolorze nude, 5 - Manna Kadar, baza pod makijaż Runway Ready, 5 - próbka różu mineralnego Pixie Cosmetics, My Secret Mineral Rouge Powder, 6 - BANDI - ryżowa maska w płacie, rozświetlająca twarz i wybielająca przebarwienia, rekomendowana do zastosowania przed wielkim wyjściem.

Podsumowując za oba pudełka zapłaciłam 76,80 zł. Myślę, że beGLOSSY przygotowali dla swoich klientów bardzo korzystną promocję z okazji tegorocznego Black Friday. Dla mnie była to okazja zapoznania się z ich formą oferowanych usług zanim podejmę decyzję o dłuższej prenumeracie.

Są to moje pierwsze boxy kosmetyczne, bo do tej pory miałam prenumeratę jedynie cudmiód box, który też kiedyś pokazywałam na blogu. Rozważam niebawem wykupienie kilkumiesięcznego pakietu pudełek kosmetycznych, tylko zastanawiam się między beGLOSSY i ShinyBox.

Korzystałyście kiedyś z prenumeraty któregoś z tych boxów? A może używałyście, któregoś z kosmetyków jakie w nich znalazłam, dajcie znać ;)

Ściskam i do następnego posta.
M.
Wspomnienia z Barcelony - Sagrada Familia & Park Güell

Wspomnienia z Barcelony - Sagrada Familia & Park Güell

barcelona gaudiego przewodnik

Zwiedzanie Barcelony Gaudiego - Sagrada Familia i Park Güell - mini przewodnik

Dzisiaj zabieram Was do Barcelony Anno Domini 2011. Wybrałam się tam w ramach obozu studenckiego 6 lat temu i przez długi czas nie powracałam do zdjęć z tego okresu. Ostatnio jednak buszowałam trochę na starym dysku i wtedy też pojawił się pomysł na post, przy okazji którego uporządkowałam trochę sporą liczbę zdjęć i poddałam je wstępnej selekcji i obróbce.

Zacznę od tego, że Barcelona zachwyciła mnie niesamowicie i bardzo żałuję, że byłam tam tak krótko, bo tylko w ramach jednodniowej wycieczki. Czyli zwiedzanie na szybko. Jednak to co było mi dane zobaczyć bardzo mnie usatysfakcjonowało, a dziś już wiem, że przy najbliższej możliwej okazji z pewnością wrócę tam na dłużej, by móc pozwiedzać w spokoju wiele miejsc, których niestety nie miałam szansy zobaczyć w 2011 r. Dla tych zainteresowanych nieco faktami historycznymi przewidziałam krótką część opisową i linki odsyłające po więcej informacji :)

Jako że miejsca, które zaraz zobaczycie na zdjęciach dotyczą tylko i wyłącznie założeń architektonicznych projektu Antoniego Gaudiego, na wstępie kilka słów o nim samym.

Antoni Gaudi zdjęcie
źródło grafiki: en.wikipedia.org

Wybitny kataloński architekt i inżynier działający na przełomie XIX i XX stulecia. Twórca przepięknych budowli wzniesionych w Barcelonie, do dziś zachwycających oryginalnością i kunsztem wykonania. Indywidualista i temperamentny introwertyk o ogromnej wyobraźni. Pasjonowała go historia architektury, uwielbiał zwiedzać zabytkowe budowle i uczestniczył nawet w wykopaliskach archeologicznych. Pierwszym zleceniem jakie otrzymał po zdobyciu dyplomu architekta, było zaprojektowanie latarni miejskiej. Projektował i budował zróżnicowaną architekturę zarówno miejską, sakralną i parkową. Znany z ubogiego życia - chodził ubrany jak żebrak i mieszkał na placu budowy aktualnie wznoszonego dzieła. Niestety w okresie intensywnej rozbudowy Sagrady Familii, niespodziewanie zakończył swoje życie w wyniku potrącenia przez tramwaj w 1926 r. Ze względu na sposób w jaki żył i jak wyglądał, nikt nie wiedział że potrącony to sam Gaudi, dlatego został przewieziony do hospicjum dla ubogich, gdzie zmarł po 3 dniach. Zgodnie z wolą Gaudiego jego ciało pochowano w Sagradzie Familii.

Jeżeli budynek ma być piękny, każdy jego fragment musi znaleźć odpowiednie miejsce, rozmiar, kształt i kolor. Wszystko to w zasadniczy sposób wpływa na ostateczny kształt dzieła architektonicznego. - A. Gaudi

Dekoracja zawsze była i będzie kolorowa. W naturze nie ma monotonii. Dlatego często architekturę zdobi się barwną polichromią. Największym malarzem krajów śródziemnomorskich jest słońce. - A. Gaudi

Sagrada Familia


Kościół Sagrada Familia jest budowlą ze wszech miar opatrznościową. Znajduje się w centrum miasta, a także w centrum barcelońskiej równiny, w identycznej odległości pomiędzy górami a morzem, pomiędzy Sains a Saint Andres. Identyczna odległość dzieli go także od rzek Besós I Lloberegat. - A. Gaudi


Sagrada Familia - po katalońsku Temple Expiatori de la Sagrada Família, po polsku Świątynia Pokutna Świętej Rodziny. Budowla sakralna wznoszona w stylu secesyjnym, nadal trwa jej rozbudowa, która kontynuowana jest mimo śmierci Antoniego Gaudiego. Jednak nie on był pierwszym projektantem i architektem całego założenia świątynnego, a nijaki Francisco Villara. Budowę rozpoczęto w 1882 r. natomiast już rok później pracami koordynował sam Gaudi, zmienił on wtedy też pierwotny projekt i nadał mu własny styl. Każda z fasad poświęcona jest innemu aspektowi działalności Jezusa na Ziemi. Każda z fasad (wschodnia, zachodnia i południowa) wypełniona jest licznymi rzeźbami ukazującymi poszczególne sceny z życia Chrystusa.






Na fasadzie zachodniej dotyczącej Pasji, czyli ostatnich 12 godzin życia Jezusa, umiejscowiony jest tajemniczy kwadrat z początkowo niewiele mówiącymi cyframi. Jednak sumując każdy rząd w poziomie jak i w pionie otrzymujemy tę samą liczbę 33, która podobno ma oznaczać wiek Jezusa w chwili śmierci.

Niestety nie miałam okazji zwiedzić wnętrza bazyliki. W przyszłości planując zwiedzanie Barcelony ponownie, z pewnością nadrobię te zaległości, tymczasem podrzucam linki do ciekawych stron odnośnie obiektu.

Linki: || zwiedzanie wirtualne || wizualizacja wznoszenia kolejnych elementów konstrukcji i ostateczny projekt budowli || strona z ze zdjęciami wnętrza i planem architektonicznym || strona prezentująca architektoniczny dorobek Gaudiego || wskazówki odnośnie dojazdu i godzin otwarcia || więcej na temat konstrukcji, detali architektonicznych i ornamentyki ||

Park Güell


Park Güell był drugim punktem zwiedzania po Sagradzie Familii, a więc kontynuowaliśmy tematykę twórczości Gaudiego. Nazwa parku pochodzi od nazwiska przyjaciela A. Gaudiego - Eusebi'ego Güell'a, na którego zlecenie architekt zaprojektował całe założenie ogrodowe wraz z wkomponowaną architekturą budowlaną. Według początkowego założenia, miejsce to miało być osiedlem dla burżuazyjnej części społeczności Barcelony. Jest to kolejny projekt Gaudiego, który ostatecznie nie został zrealizowany w 100%, gdyż wzniósł on jedynie 5 budynków, a plan przewidywał znacznie więcej. W jednym z domów mieszkał swego czasu sam Gaudi. W 1922 r. władze miasta wykupiły ten teren, a następnie zamieniły go w park miejski, znany nam w tej formie do dziś.


Na zdjęciu poniżej jeden z elementów parku - wiadukty.


Obszar parku otoczony jest murem z siedmioma bramami. Powierzchnia parku wynosi nieco ponad 17 ha. Na głównym placu mieści się sławna najdłuższa ławka świata. Jak wiele elementów wkomponowanych w założenie parku, jest ona wyłożona mozaiką stworzoną z potłuczonej ceramiki. Z tego co mówił nam przewodnik, zapamiętałam że koncepcją tego miejsca było stworzenie placu do występów, a okalająca go tak długa ławka miała umożliwić wszystkim widzom podziwianie widowiska z pierwszego rzędu. Co ciekawe powierzchnia placu nie została zabetonowana, projekt został zrealizowany tak, aby woda pochodząca z deszczu spływała kolumnami, na których wzniesiony jest plac, a następnie zasilała roślinność parku.





Na zdjęciu poniżej widać, na czym opiera się cały plac. Jest to 86 kolumn rozłożonych na tzw. sali stu kolumn, która miała być miejscem odbywania się targów miejskich. Sklepienia pod tarasem, również zostały pieczołowicie ozdobione w ten sam sposób jak ławka i dachy domków, które wyglądają jak zrobione z piernika i pokryte lukrem. Przewodnik mówił nam, że materiał na te wszystkie ceramiczne uzupełnienia dostarczali sami mieszkańcy Barcelony.







To tyle jeśli chodzi o moje wspomnienia i podstawowe informacje. Podaję listę ciekawych linków, na których znajdziecie dodatkowe informacje i miejsca, które nie pojawiły się u mnie.

Linki: || Park Guell według podróżepoeuropie.pl || park oczami justynab || planergo || oficjalna strona parku ||

Byliście w Barcelonie? Jeśli tak to jak Wasze wrażenia? Jeśli nie gorąco polecam :)
M.
Filary organizacji czasu

Filary organizacji czasu

moja organizacja czasu

Wiadomo, że najmądrzejszy w danej problematycznej kwestii jest ten, kto sam się z nią zmagał. Sama wielokrotnie padłam ofiarą braku organizacji, przez co w pewnym momencie postanowiłam pozbyć się problemu, dzięki czemu aktualnie częściej udaje mi się kończyć dzień z poczuciem, że zrealizowałam wszystkie zaplanowane czynności. Skłamałabym mówiąc, że opanowałam sztukę organizacji do perfekcji, ale w sumie nie uważam też, żeby było to moim celem. Nie lubię popadania w skrajności i choć czasem mam lekką obsesję, bo zazwyczaj przy planowaniu wyjazdów czy różnych wydarzeń wszystko mam spisane i zaplanowane od A do Z, to jednak pozwalam też nieco poluzować szelki, bo przecież spontany są często jeszcze fajniejsze. Mało tego, z doświadczenia wiem, że gdy w coś angażowałam się aż nadto, to niestety moje oczekiwania przerastały to co tak naprawdę ostatecznie się wydarzyło. Dlatego choć staram się być osobą zorganizowaną, to jednocześnie zawsze przewiduję margines na spontaniczne decyzje, bez nieustępliwego trzymania się wcześniej ustalonych schematów.

Post ten poświęcam organizacji czasu na co dzień, abstrahując od organizacji planów życiowych w ogóle. Mam kilku znajomych, którzy pieczołowicie trzymają się ustalonych przez siebie etapów rozwoju i realizują z góry założone plany, które na mecie mają doprowadzić do bycia określoną osobą, w określonym miejscu i czasie. Pod tym względem jestem idealnym przykładem braku organizacji, ale poniekąd również przykładem tego, że życie potrafi nieźle zaskakiwać. Tutaj pozwalam puścić sobie wodze fantazji i często korzystam z okazji oraz pomysłów, które pojawiają się z dnia na dzień, więc planowanie wypada z gry.

Podstawą mojego planowania jest mój kalendarz-planner-brudnopis-mójdrugimózg. Tak w zasadzie to chyba powiedziałam na jego temat wszystko :p, a chomikuję w nim jeszcze różne bilety z teatru, wycinki z gazet itp. Są okresy, w których chwilowo przestaję regularnie uzupełniać kalendarz i nie noszę go ze sobą dzień w dzień. Jednak dość szybko orientuję się, że zaczynam się gubić w terminach, wyjazdach i innych ważnych sprawach, wtedy znów stajemy się nierozłączni. Jeśli chodzi o wybór kalendarza, to niestety nie wystarczy mi pierwszy lepszy napotkany w sklepie. Poświęcam na jego wybór dużo czasu i czasem pieniędzy, ale jak znajdę ten idealny to nic mnie nie powstrzyma przed jego zakupem. Ten, którego używam aktualnie kupiłam w Tkmaxx i bardzo podoba mi się jego antykwaryczny styl imitujący skórzaną oprawę, rozplanowanie kartek wewnątrz i przegródki na różnego rodzaju kartki, paragony, bilety, rewersy biblioteczne itp.

dobry kalendarz do planowania


Druga rzecz, z której zdaję sobie sprawę, to jeśli otaczasz się jedynie ludźmi średnio zorganizowanymi, narzekającymi wamiprami energetycznymi, ciągle  nie radzącymi sobie ze zrównoważonym rozwojem swojego życia - sam popadasz w otchłań lamentowania i nicmisięniechcenia. Dobrze mieć osobę, która potrafi cię momentalnie ustawić do pionu, zmotywować, a Ty w mgnieniu oka wracasz za stery organizacji swojego czasu i nie poddajesz się w walce z zaległymi zadaniami. Tacy przyjaciele to skarb, ja jestem szczęśliwą posiadaczką takiej wspaniałej osóbki :) 

Tendencję do spóźniania mam we krwi po mamie. Choć tak naprawdę często udaje mi się być w wyznaczonym miejscu na czas, za to notorycznie zbieram się na ostatnią chwilę, a potem pędzę jak szalona. Sposób, który w pewnym stopniu pomaga mi ograniczyć ten problem to duży zegarek w salonie, który ustawiony jest na 15 minut do przodu. Wiadomo, mądra głowa szykując śniadanie tuż przed wyjściem kalkuluje sobie ile tak naprawdę ma jeszcze czasu. Jednak mimo to muszę przyznać, że trochę ten sposób działa, mimo że jestem przyzwyczajona do tego kwadransowego zapasu czasu.

planowanie diety i treningu

Systematyczność w posiłkach i trzymanie się określonego planu treningowego w moim przypadku również wypływa pozytywnie na organizację dnia w pozostałych aspektach. Są to pewne ramy, których staram się trzymać i gdy ład nie pozostaje zaburzony przez nagły atak lenistwa, to cały system trzyma się stabilnie i dobrze funkcjonuje.

I ostatnia rzecz - która w sumie powinna być na początku, mianowicie porządek. Nie potrafię działać w bałaganie, nie umiem poukładać myśli, skupić się, wszystko mnie rozprasza, denerwuje, doprowadza do agresji. Porządek wprowadza ład i sprawia, że czuję poczucie panowania nad sytuacją i najbliższym otoczeniem :)

motywacja do działania

Tyle jeśli chodzi o moje odczucia. A jak wy radzicie sobie z organizacją?

Ściskam, M.
Leśny makaron - czyli przepis na ulubione danie z dzieciństwa

Leśny makaron - czyli przepis na ulubione danie z dzieciństwa

makaron w sosie z owoców leśnych

Jakiś czas temu przypomniał mi się letni smak dzieciństwa. O tej porze roku, kiedy wysokie temperatury skutecznie zniechęcały mnie do jedzenia standardowych obiadów, moja babcia przygotowywała mi coś, do czego długo przekonywać mnie nie musiała. Taki makaron można zjeść w wersji na ciepło jak i na zimno, a jego przygotowanie jest bardzo szybkie i łatwe.

owoce sezonowe

W mojej wersji tego dania znalazły się następujące składniki:
- makaron pełnoziarnisty
- mieszanka owoców leśnych (mrożona - tak, wiem to zbrodnia w sezonie, polecam świeże :d)
- płatki migdałów
- śmietanka
- nasiona chia
- miód z malin leśnych


Makaron gotuję w lekko osolonej wodzie (bardzo lekko, lubię połączenie słodyczy ze słonym posmakiem), a owoce podduszam w osobnym garnku. Gdy owoce puszczą soki i podgotują się chwilę, dodaję śmietankę, miód i nasiona chia. Następnie dodaję odcedzony makaron i dokładnie mieszam. Gotowe, na koniec porcję przekładam do miseczki i dekoruję płatkami migdała lub czymś innym według uznania.

szałwia hiszpańska

Ściskam, M.
Fotomix - Adopt the pace of nature, her secret is patience cz.1

Fotomix - Adopt the pace of nature, her secret is patience cz.1

Dziś dzielę się z Wami porcją zdjęć natury i bliskich mi krajobrazów. Do każdego ze zdjęć przygotowałam krótki opis danego miejsca. Kolejność i wybór nie mają hierarchicznego znaczenia, są wybrane zupełnie przypadkowo. Planuję zrealizować ten pomysł w formie kilku postów z tej serii, więc spodziewajcie się kolejnych części niebawem :) No więc nie przedłużając...


Cedyński Park Krajobrazowy to miejsce, które pierwszy raz odwiedziłam rok temu. Od tego czasu byłam tam jakieś 6 razy i każda z tych wycieczek przynosi niezmienny zachwyt tamtejszą naturą i pięknymi widokami. Mam sentyment do tego miejsca, dlatego jak tylko trafia się okazja to wyruszam tam bez zastanowienia. Na zdjęciu widok Odry wyznaczającej w tym miejscu granicę polsko-niemiecką.


Cmentarz Centralny w Szczecinie (niem. Hauptfriedhof) -  jeden z największych cmentarzy na świecie. Wielkie założenie przeznaczone do celów funeralnych, będące jednocześnie wielkim parkiem łączącym krajobraz parkowy ze sztuką i historią. Z początku nie rozumiałam fenomenu tego miejsca, dopóki sama nie wybrałam się tam na spacer. Tutaj należy porzucić standardowe myślenie o cmentarzu, bo tu ludzie wybierają się nie tylko odwiedzić zmarłych, ale również na spacery, odpoczynek i czytanie książek. Na terenie cmentarza wytyczono ścieżkę botaniczną i historyczną. Ciekawym miejscem, jest również ukryty w głębi cmentarza fort ćwiczebny wzniesiony w pierwszych latach XX w. Te rozległe założenie parkowe jest zamieszkiwane przez liczne dzikie zwierzęta.


Natura województwa opolskiego również ma wiele do zaoferowania. Jednak nie satysfakcjonuje mnie w takim samym stopniu jak krajobrazy pomorskie, które skradły moje serce. Co nie zmienia faktu, że w tej części Polski południowej można znaleźć wiele pięknych miejsc. Zdjęcie zrobione nad niewielkim stawem zlokalizowanym w jednej z podopolskich gmin wiejskich.


Góra Ślęża. Miejsce o przebogatej historii sięgającej działalności człowieka począwszy od epoki brązu. Miejsce, w którym każdy znajdzie coś dla siebie - zarówno pasjonaci gór, natury jak i zainteresowani historią kulturową i geologiczną tego miejsca.


Krokusy na Jasnych Błoniach w Szczecinie. Co roku w marcu szczecińskie błonia zasypane są pięknym dywanem fioletowych krokusów. Jest to zwiastun nadchodzącej wiosny, wielka atrakcja, a zarazem duma Szczecinian, gdyż od kilku lat obchodzone jest tu nawet Święto Krokusa. Tutaj link do bazy grafiki google, tam zobaczycie dużo pięknych zdjęć w nieco szerszym kadrze niż na zdjęciu wybranym przeze mnie :)


Arkona, Niemcy - północny skraj wyspy Rugii. Przepiękne skaliste widoki miejsca, gdzie na klifie do dziś mieszczą się ślady średniowiecznego grodu, niezwykle popularnego ze względu na fakt, iż mieściła się tam świątynia pogańskich Słowian, czczących Świętowita. Aktualnie większość powierzchni stanowiska archeologiczna została już zniszczona przez erozję i zsunęła się z klifu. Dla tych pięknych widoków planuję wrócić tam jeszcze nie raz.


Magda.
Pasta cukrowa - słodka domowa depilacja

Pasta cukrowa - słodka domowa depilacja

Moje doświadczenia z pastą cukrową zaczęły się od kupna gotowego produktu w drogerii kosmetycznej, niestety pierwsze podejście było całkowicie nieudane. Choć czytałam instrukcję jak postępować w trakcie depilacji przy jej pomocy, wszelkie próby zakończyły się niepowodzeniem. Jednak popełniłam przy tym wiele błędów z których teraz zdaję sobie sprawę, a ostatecznie tamto pudełko pasty wylądowało w koszu. Jednak największym błędem było samo kupienie gotowego produktu w sklepie, o wiele bardziej opłaca się wykonać taką pastę cukrową samemu w domu. 

Druga konfrontacja z pastą cukrową, w moim przypadku odbyła się w profesjonalnym salonie depilacji pastą cukrową. Przyznam też, że nie cackałam się z tematem i mój pierwszy raz w salonie był najboleśniejszą opcją z możliwych :p ...bolało. Jednak każdy ma inny próg bólu, więc ciężko adekwatnie opisać ten ból w jakiejkolwiek skali. Jak byłam raz (a pierwszy raz boli najbardziej, bo cebulki włosa są bardzo grube), to postanowiłam pójść za ciosem i wybrać się po raz kolejny. Bolało, ale o wiele mniej, a włoski wychodziły o wiele łatwiej, więc sama depilacja trwała również krócej. Cena takiego zabiegu to ok. 120 zł. Salon depilacji cukrowej mieści się w Szczecinie, choć teraz wiem że otworzyli drugi oddział w Poznaniu i planują rozwijać się dalej.

Teraz, kiedy przekonałam się już do tej metody depilacji, postanowiłam wrócić do pasty cukrowej w zastosowaniu domowym. Przede wszystkim skłoniły mnie do tego kwestie finansowe. Proporcje, które zastosowałam sprawdziły się idealnie, a sama depilacja również była zadowalająca, dlatego teraz będę stosować ją regularnie do różnych części ciała. 


PRZEPIS
  • 1/4 szklanki wody
  • 1/4 szklanki soku z cytryny
  • 2 szklanki cukru
Do garnka postawionego na średnim ogniu wlewamy wodę, wsypujemy cukier i dodajemy sok z cytryny. Następnie długo, długo mieszamy, gdy nasza mikstura się zagotuje zmniejszamy ogień i nadal mieszamy. Celem jest uzyskanie koloru bursztynowego, uważajmy żeby nie przesadzić, jak mieszanka zacznie się robić ciemniejsza, odstawiamy garnek na bok. W trakcie stygnięcia nasza pasta jeszcze nieco ściemnieje. Gdy pasta cukrowa przestygnie, przelewamy do naczynia, z którego wygodnie nam będzie jej używać. Ja wybrałam do tego celu dość szeroki słoik. Gdy pasta przestygnie sprawdzamy na skórze, czy nie jest zbyt ciepła, aby się nie poparzyć i możemy przejść do depilacji. Oczywiście z podanych proporcji, pasty starczy na kilka zabiegów, w zależności od wybranych partii ciała. Gdy chcemy jej użyć ponownie wystarczy podgrzać ją w mikrofalówce, lub w kąpieli wodnej.


Pastę cukrową możemy używać na dwa sposoby: używając pasków papieru do depilacji (lub w moim przypadku wersja ekonomiczna - pocięte stare spodnie o fakturze przypominającej jeans), bądź po prostu przy pomocy własnych rąk. Ja stawiam na pierwszy sposób, gdyż nie opanowałam opcji drugiej. Wymaga ona nieco więcej wprawy, ale ma swoje zalety bo przy pomocy niewielkiej porcji cukru możemy przeprowadzić depilację wielokrotnie w wybranej części ciała. Do okolic bikini, czy pach sprawdzi się jednak tylko opcja z paskami. Tak jest bezpieczniej i skuteczniej w tych miejscach.


Przyznam się, że tuż przed rozpoczęciem depilacji zorientowałam się, że nie mam pudru czy innej podsypki do nakładania na skórę, w celu jej zabezpieczenia. Tutaj również postawiłam na domowe i ekonomiczne rozwiązanie - mąkę ziemniaczaną, polecam :)


Do nakładania pasty na skórę najlepiej sprawdza się drewniany patyczek, np. taki jak u lekarza przy sprawdzaniu stanu gardła. Ja akurat znalazłam u siebie drewniany nożyk i sprawdził się wprost idealnie. Prawdopodobnie użycie jakiejś plastikowej łopatki czy np. noża, również powinno dać radę, ale wtedy nakładajmy tak aby powierzchnią stykającą się ze skórą nie była część noża z ząbkami.

Najważniejszą zasadą w stosowaniu pasty jest nakładanie jej w kierunku przeciwnym do kierunku wzrostu włosa (a więc inaczej niż przy depilacji woskiem). Natomiast po nałożeniu zrywany pastę zgodnie z kierunkiem wzrostu włosa. Dużą zaletą jest fakt, iż pasta przy jej odrywaniu boli znacznie mniej niż wosk, gdyż  mniej przykleja się do skóry. Należy również pamiętać o umiarze, nie depilujmy danego fragmentu skóry więcej niż 2 razy. Pojedyncze włoski jakie nam pozostały możemy usunąć przy pomocy pęsety

Po zabiegu unikajmy gorących kąpieli, czy solarium. Warto stosować kremy łagodzące lub olejki po depilacji, łagodzące pudry, a jeśli podrażnienia są większe np. kremu Sudocrem lub maści z antybiotykiem jak np. Tribiotic.

Osobną kwestią jest wrastanie włosków, ale o tym nie będę się rozpisywać tutaj. Myślę, że poświęcę temu osobny wpis na bogu, jeśli będziecie zainteresowane jak sobie radzę z tym problemem.

A wy jaką stosujecie depilację? Używałyście kiedyś pasty cukrowej? Dajcie znać :)

Pozdrawiam,
Magda
Woski Kringle Candle

Woski Kringle Candle


Ostatnio zrobiłam dość spore zamówienie wraz z koleżanką na woski z firmy Kringle Candle. Dotychczas używałam jedynie wosków z Yankee, żadne inne nie były do zaakceptowania jeśli chodzi o trwałość i jakość zapachu. W przypadku wosków Kringle mogę bez wątpienia stwierdzić, iż mają one jedną bardzo dużą zaletę, mianowicie formę opakowania samego wosku. Plastikowe pudełeczko, w którym umieszczony został produkt, jest o wiele bardziej praktyczne w użytkowaniu, niż opakowane w folię Yankee. Mniej się przy tym bałagani i o wiele wygodniej przechowuje.

Spośród wszystkich zapachów, najbardziej ciekawa byłam wosków o zapachu dyniowych. Jako, że w ofercie jest naprawdę sporo różnych wariantów zapachowych zawierających w składzie dynię, długo nie mogłam się zdecydować. Moimi ulubieńcami zostały te oto dwa zapachy:


Pumpkin Patch jest zapachem wyrazistej jesiennej dyni. Nie wpada on zbytnio w słodycz, jest bardzo zdecydowany i dość ciężki. Mi nie przeszkadzają ciężkie zapachy, więc na jesień pasował mi idealnie. Byłam bardzo ciekawa wosku White Pumpkin, gdyż nie byłam w stanie wyobrazić sobie tego zapachu i przyznam, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Jest on zdecydowanie bardziej subtelny niż Pumpkin Patch z wyczuwalną kremową nutą. Chyba jest moim numerem jeden spośród poznanym dyniowych zapachów. W moim zamówieniu znalazły się również warianty Pumpkin Sage (dynia z szałwią) oraz Pumpkin Latte - również, piękny zapach, który zdecydowałam się podarować koleżance.

Woski można nabyć na stronie https://www.kringle.pl/ często mają ciekawe promocje :)

Miałyście styczność z woskami Kringle Candle? Wolicie Kringle czy Yankee? :)
Copyright © 2014 magdalinska - blog lifestylowy , Blogger